Radruż - najpiękniejsza cerkiew na Roztoczu
wtorek, czerwca 30, 2020
Jedna z najpiękniejszych - a im więcej się zastanawiam, tym bardziej
jestem przekonana, że najpiękniejsza - cerkwi na polskiej części
Roztocza znajduje się na samym jego południowo-wschodnim krańcu, tuż
przy granicy z Ukrainą. Cerkiew św. Paraskewy w Radrużu to jednocześnie jeden z
najstarszych i najcenniejszych drewnianych zabytków w Polsce, który
znajduje się na liście UNESCO.
Zespół cerkiewny w Radrużu odwiedziliśmy w ramach wycieczki z pobliskiego Horyńca. Obie miejscowością są na tyle niedaleko siebie, że można się wybrać na przyjemny, choć dłuższy, spacer tam i z powrotem. Jeśli zdecydujemy się na podróż samochodem, możemy go zostawić zaraz obok głównego celu odwiedzin, na bezpłatnym, trawiastym parkingu.
Cerkiew św. Paraskewy w 2013 r. została umieszczona na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, w ramach wpisu seryjnego "Drewniane cerkwie w polskim i ukraińskim regionie Karpat (Polska /Ukraina)". Znalazła się wśród 16 wyjątkowych, drewnianych cerkwi (kościołów) na wschodnich krańcach Europy Środkowej, jako przykład tradycji drewnianego prawosławnego budownictwa sakralnego.
Cerkiew św. Paraskewy w 2013 r. została umieszczona na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, w ramach wpisu seryjnego "Drewniane cerkwie w polskim i ukraińskim regionie Karpat (Polska /Ukraina)". Znalazła się wśród 16 wyjątkowych, drewnianych cerkwi (kościołów) na wschodnich krańcach Europy Środkowej, jako przykład tradycji drewnianego prawosławnego budownictwa sakralnego.
Już na pierwszy rzut oka widać, że cerkiew miała kiedyś charakter obronny. Solidny, kamienny mur, duża brama oraz wysoka, solidna wieża dzwonnicy (unikalna w skali kraju konstrukcja), usytuowanie na wzniesieniu to charakterystyczne elementy. Nic dziwnego, kiedyś zaraz przy cerkwi krzyżowały się dwa ważne trakty, drogi – lwowska i bełska, dlatego była równocześnie niewielką, wiejską warownią, chroniąc mieszkańców przed zagrożeniem ze strony ewentualnych najeźdźców. Sam Radruż był wtedy o wiele większy niż obecnie – mieszkańców liczono kiedyś w tysiącach, obecnie są to setki – a konkretnie około 250 osób.
Cerkiew zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem, o podanych godzinach. Wcześniej należy zakupić bilet w znajdującym się obok małym centrum obsługi ruchu turystycznego, gdzie przy okazji można obejrzeć ciekawą wystawę. Mieliśmy ogromne szczęście zwiedzać z wyjątkowym przewodnikiem, którego można było słuchać godzinami, a w dodatku wysławiał się piękną polszczyzną (były nauczyciel) i bardzo chętnie odpowiadał na wszystkie pytania. A na sam koniec zadeklamował okolicznościowy wiersz. Bez niego ta wizyta byłaby zupełnie inna!
Ale po kolei. Zacznijmy od daty powstania cerkwi: jest to koniec XVI wieku, a jako fundatora wymienia się starostę lubaczowskiego Jana Płazę, związanego ze słynnym hetmanem wielkim koronnym Janem Zamojskim. Ciekawa jest też legenda o brance tatarskiej, która miała powrócić w rodzinne strony po wielu latach spędzonych na obczyźnie i ufundować cerkiew – jej bogato zdobiony nagrobek jest tuż przy cerkwi - wygląda na to, że w historii, która mogłaby stanowić kanwę książki przygodowej lub filmu akcji, jest trochę prawdy...
Od samego początku budowla była wyjątkowa, nie tylko ze względu na położenie obok szlaków kupieckich, ale również ze względu na swoje rozmiary – na owe czasy nie spotykane i do dziś imponujące. Zbudowana jest na konstrukcji zrębowej, w układzie trójdzielnym, a szczególnie wyróżnia się jej czworoboczna kopuła. Dookoła budynku są tzw. soboty, czyli zadaszone galerie – dawniej do cerkwi wielu wiernych szło z bardzo daleka, wyruszając ze swoich wsi nierzadko już właśnie w sobotę: w tym miejscu mogli odpocząć lub nawet przenocować przed niedzielnym nabożeństwem.
Bardzo ciekawym obiektem jest wolnostojąca dzwonnica. Nie była udostępniana do zwiedzania w czasie naszej wizyty, z zewnątrz można zaobserwować charakterystyczny "fartuch" biegnący dookoła dolnej kondygnacji i fantazyjnie wywinięty nad niskim wejściem.
W środku znajdziemy piękny ikonostas (czyli ozdobioną ikonami ścianę, za którą znajduje się miejsce ołtarzowe) z 58 ikonami autorstwa co najmniej trzech malarzy. Powrócił tutaj niedawno, bo w 1964 roku został zdemontowany i przeniesiony do ówczesnej Wojewódzkiej Składnicy Zabytków Ruchomych w Łańcucie.
Jednocześnie przeprowadzono kapitalny remont świątyni i wszystkich pozostałych elementów zespołu – o ile wiemy, że w okresie międzywojennym świątynia była w bardzo dobrym stanie, to po wysiedleniu miejscowej ludności w latach 1945-1947 cerkiew pozostawała przez szereg lat bez opieki. W 2010 Muzeum Kresów w Lubaczowie przejęło ten zabytek, a następnie zwróciło ikonostas na jego prawowite miejsce.
Jedną z ciekawostek we wnętrzu jest duży, okrągły otwór w ścianie nad chórem. Miał on za zadanie poprawiać akustykę i rzeczywiście jest ona tu wyjątkowa do tego stopnia, że koncerty podobno rozbrzmiewają tutaj tak, jak nigdzie. Co roku można to sprawdzić w wakacje podczas Festiwalu Dziedzictwa Kresów, który organizuje Gminny Ośrodek Kultury w Lubaczowie.
Otaczające cerkiew murowane ogrodzenie z bramami pochodzi z I poł XIX w i zachowało się w całości, wcześniej był tam drewniany parkan. Ciekawostką jest tzw. kostnica, niewielki biały budynek, który podobno nigdy tej funkcji nie pełnił, a był domem diakona.
Za murami są dwa dziewiętnastowieczne cmentarze parafialne, na których znajduje się kilkaset nagrobków, w większości krzyży – czyli obiektów ludowej sztuki sepulkralnej. Pochodzą z warsztatów pobliskiego bruśnieńskiego ośrodka kamieniarskiego. Pierwszy znajduje się na małym wzniesieniu przed głównym wejściem, a drugi – zdecydowanie większy - po przeciwnej stronie, bardziej w lesie otaczającym kompleks.
Co ciekawe, w Radrużu są dwie cerkwie - ta druga jest użytkowana jako kościół katolicki do tej pory. W każdą niedzielę odprawiana jest msza święta. To - już nie tak okazała - cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja Cudotwórcy, z 1931 roku. Podobno wzniesiona jest na miejscu starszej z wieku
XVIII. Jej architektura oparta jest o styl bojkowski. Dach kryty blachą pamiętającą lepsze czasy, drewniany płotek dookoła i ten specyficzny zapach starego drewna we wnętrzu - warto tu przyjść.
A po wizycie w środku, podejdźmy pod to ogrodzenie - stąd widać już Ukrainę. W sierpniu 1944 r., w wyniku porozumienia granicznego między PKWN a rządem ZSRR, tak wytyczono granicę, że ówczesny Radruż został podzielony, a jego wschodnie tereny, w większości zalesione, znalazły się w ZSRR.
Zdecydowanie polecamy wizytę w Radrużu, zwiedzanie z przewodnikiem cerkwi, nieśpieszny spacer po dobrze zachowanym otoczeniu cerkwi, podziwianie bruśnieńskicj sztuki kamieniarskiej, obserwowanie spokojnego nurtu pobliskiej rzeczki (Radrużanki?), a później spojrzenie ku Ukrainie spod małej cerkiewki św. Mikołaja Cudotwórcy.
Informacje praktyczne:
- dojazd bardzo prosty z centrum Horyńca Zdroju, można również się przespacerować
- parking trawiasty po lewej stronie przed cerkwią
- w znajdującym się obok budynku urządzono małe muzeum, jest tam też toaleta
- godziny otwarcia warto sprawdzić wcześniej na stronie Muzeum Kresów w Lubaczowie, czasami może być konieczne umówienie wizyty (np. w poniedziałek)
- czas zwiedzania z przewodnikiem to około 45-60 min
- bilety normalne: 8 zł
* * *
Bibliografia:
1. Skarby Podkarpackie nr 2(27)2011 marzec-kwiecień
2. Strona Muzeum Kresów w Lubaczowie
3. https://swiatowedziedzictwo.nid.pl/wpis/drewniane-cerkwie/
0 comments
Bardzo mi miło, że poświęcasz swój czas na komentowanie mojego pisania ;-) dzięki! ;-)